Niestety mimo dobrego czasu dla zespołu, w niedzielę dotarły do nas bardzo smutne wieści...
Panie Zbyszku("jaki ja tam pan, mów mi Burii po imieniu, Zbyszek jestem"), mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś gdzieś razem pojedziemy, zagramy jak trzeba, a ty "Panie Zbyszku" przewieziesz nas po niebiańskich drogach i jak zwykle szczerze powiesz jak było...
Tymczasem żegnamy Ciebie przyjacielu zespołu, gawędziarzu, dobry duchu naszych wypraw - bo powiedzieć o Tobie po prostu "kierowca" to zdecydowanie za mało... Spoczywaj w pokoju!